Od żelu pod prysznic oczekuję przede wszystkim dobrej konsystencji, łatwego namydlania dłonią (rzadko używam szorstkiej rękawicy, a gąbki wcale), delikatnej piany i szybkiego spłukania. Odrzucam też żele, które wysuszają skórę. Wbrew pozorom zdarzają się takie nawet wśród ekologicznych. Santaverde ma świetną żelową konsystencję – nie za gęsty, ani nie za rzadki. Chociaż jeśli za dużo mi się nałoży, to żel potrafi uciec z dłoni i spłynąć po wannie zamiast po moim ciele. Dlatego wolę nakładać kilka razy, ale w mniejszej ilości. Rozprowadza się bardzo szybko i gładko. Mam wrażenie, że jestem porządnie namydlona, a zapach przyjemnie wypełnia już całą łazienkę. Po spłukaniu nie mam uczucia ściągniętej skóry. Co ważne, nie mam tego uczucia, nawet gdy nie mam czasu nałożyć balsamu do ciała, czy oliwki. Czyli mogę śmiało powiedzieć, że żel nie tylko myje, ale i nawilża skórę.
Od żelu pod prysznic oczekuję przede wszystkim dobrej konsystencji, łatwego namydlania dłonią (rzadko używam szorstkiej rękawicy, a gąbki wcale), delikatnej piany i szybkiego spłukania. Odrzucam też żele, które wysuszają skórę. Wbrew pozorom zdarzają się takie nawet wśród ekologicznych. Santaverde ma świetną żelową konsystencję – nie za gęsty, ani nie za rzadki. Chociaż jeśli za dużo mi się nałoży, to żel potrafi uciec z dłoni i spłynąć po wannie zamiast po moim ciele. Dlatego wolę nakładać kilka razy, ale w mniejszej ilości. Rozprowadza się bardzo szybko i gładko. Mam wrażenie, że jestem porządnie namydlona, a zapach przyjemnie wypełnia już całą łazienkę. Po spłukaniu nie mam uczucia ściągniętej skóry. Co ważne, nie mam tego uczucia, nawet gdy nie mam czasu nałożyć balsamu do ciała, czy oliwki. Czyli mogę śmiało powiedzieć, że żel nie tylko myje, ale i nawilża skórę.