Nie będzie o zdrowej żywności, bo to zupełnie inna kwestia, tylko o ekologicznym myciu naczyń.
Nie mam na tym punkcie hopla i nie kupuję drogich płynów do mycia naczyń, choć znam takie i serio uważam, że są fajne, mają świetne składy, naturalne i zarazem przyjemne zapachy, ale są nie na moją kieszeń. Poza tym można znaleźć dobry płyn do mycia naczyń z dobrym (czytaj: nietoksycznym) składem, który wcale nie musi kosztować 20 zł za pół litra.
Marka Frosch produkuje środki czystości z dobrym składem. Stosuję wiele ich produktów. Płyn do mycia naczyń jest jednym z tych, które mogę polecić z czystym sumieniem. Myję nim przede wszystkim drewniane łyżki i inne kuchenne akcesoria, oraz dziecięce butelki. Nie mam czasu używać rękawiczek ochronnych (w czasach przed dzieckiem zawsze używałam). Dlatego tym bardziej zwracam uwagę na płyn do mycia naczyń. Nie jestem jednak skrajnie ortodoksyjna – gdy nie mogę dostać tego płynu, kupuję zwykły, ale wtedy widzę różnicę w postaci przesuszonych dłoni. Najczęściej kupuję go w Rossmannie, jednak cieszy się sporą popularnością, bo często go tam brakuje. Warto kupić na zapas w promocji. Wtedy kosztuje prawie tyle, co zwykły, a różnica w stosowaniu jest naprawdę ogromna.
Drugim kosmetykiem, który stoi na wierzchu w mojej kuchni jest mydło w płynie. Często w kuchni chcę umyć ręce (przy dziecku to nabiera zupełnie innego znaczenia, poza tym nie ma czasu na bieganie w tym celu do łazienki). Nie polecam oczywiście mycia rąk płynem do naczyń, nawet ekologicznym. Dlatego cenię sobie mydło w płynie z dozownikiem, bo to najszybsze rozwiązanie. Tym razem polecam polską markę Yope. Nie dość, że urocze obrazki na opakowaniu, to jeszcze dobry skład i dobra cena. Miałam już kilka różnych mydeł w płynie z tej firmy i jak dotąd, każde mi odpowiada. Konsystencja jest bardzo dobra, delikatny zapach, łatwo się nim myje ręce (nie o wszystkich ekologicznych mydłach w płynie mogę to powiedzieć).
Idealnym dopełnieniem mojej kuchennej ilustracji byłoby okno nad zlewozmywakiem, na tle którego stałyby oba produkty. Naoglądałam się w pismach wnętrzarskich kuchni z oknem nad zlewozmywakiem i takie rozwiązanie najbardziej mi się podoba. Póki co, jest gładka ściana, a nad nią wiszące szafki, więc myjąc naczynia mam widok na kuchenne fronty:P