Nie sądziłam, że będę się zachwycać żelem pod prysznic. A jednak. Nie wszystkie są takie same. Albo inaczej – wszystkie są takie same same, a ten jest inny. John Masters Organics bezzapachowy. Mój aktualny faworyt. Szczerze wątpię, czy w najbliższej przyszłości jakiś inny produkt go przebije.

Przede wszystkim gęsta konsystencja. Tam się nie leje woda z butelki, tylko prawdziwy gęsty żel. Ale nie ma się co dziwić, bo oparty jest nie o wodę, a o żel z liści aloesu. Fantastycznie się rozprowadza na ciele. Przyjemnie się pieni. Brak zapachu jest tutaj zabiegiem celowym i postrzegam to zdecydowanie na plus. Używam od stóp do głów. Myję nim również twarz i doskonale się sprawdza. Żadnego wysuszenia, uczucia ściągnięcia skóry. Prysznic to czysta przyjemność. Do tanich nie należy, ale przy tak wzorowym składzie wybaczam wysoką cenę. W sumie to już za nim tęsknię, choć jestem po wieczornej kąpieli. Do zobaczenia jutro rano.