Oto moje kosmetyki, które stosowałam w ciąży, czyli 4 lata temu (to niepublikowane wcześniej zdjęcie).

Fot. Magdalena Kozicka

Oczywiście samopoczucie w ciąży i stan cery to sprawa nieprzewidywalna i bardzo indywidualna. Jednak jest pewien wspólny mianownik wspólny dla przyszłych mam.

Przede wszystkim kosmetyki bez zapachu. Większość kobiet w ciąży nie znosi intensywnych zapachów. Ja nie tolerowałam żadnych. Choć jadłam truskawki i zagryzałam je ogórkiem kiszonym, to większość zapachów działała na mnie jak płachta na byka.

Druga ważna sprawa to pielęgnacja rosnącego brzucha. Oleje roślinne, masła do ciała i wszelkie smarowidła to podstawa. Im częściej, tym lepiej. Smarowałam się więc masłem shea i różnymi balsamami i olejkami do ciała przez całą ciążę. W efekcie nie mam w ogóle rozstępów na brzuchu.

Poza tym nie farbowałam włosów, nie malowałam paznokci i praktycznie się nie malowałam. Omijałam wszelkie potencjalnie szkodliwe produkty i używałam wyłącznie naturalnego dezodorantu.