Parfum to kompozycja zapachowa, której sekretna receptura jest prawnie chroniona. Może być naturalna, syntetyczna albo mieszana. Nie ma obowiązku ujawniania, co się tam kryje (żeby nikt sobie w domowym zaciszu nie ukręcił Chanel No. 5). To świetnie chroni producentów, ale naraża zdrowie konsumentów, bo nie mają pojęcia, jakie substancje wchodzą tu w skład, a może ich być kilkaset, a w USA nawet kilka tysięcy (bardziej liberalne prawo, które dopuszcza składniki zakazane w Unii Europejskiej, warto o tym pamiętać kupując tam kosmetyki).

Organizacje certyfikujące kosmetyki naturalne, takie jak Natrue, Ecocert, Cosmos Natural/Organic, Soil Association, USDA Organic nie akceptują syntetycznych kompozycji zapachowych. Certyfikat to gwarancja, że kosmetyk ma naturalny zapach, a nie sztuczny. To niestety problem wielu polskich producentów kosmetyków naturalnych. Nie mogą aplikować o certyfikat nie ze względu na koszty, tylko z uwagi na to, że używają syntetycznej kompozycji zapachowej. Lista składników w porządku, a na końcu parfum – i jeśli nie ma certyfikatu ani jasnej deklaracji producenta, że to zapach naturalnego pochodzenia albo że to kompozycja olejków eterycznych, to mamy do czynienia ze sztucznym zapachem.

A wtedy mogą tam być setki substancji chemicznych, które mogą powodować alergie, bóle głowy, a nawet zaburzać gospodarkę hormonalną. Jednymi z bardziej niebezpiecznych substancji chętnie używanych w kompozycji zapachowej są ftalany. Niektóre są zakazane w produktach dla dzieci, ale wciąż dozwolone dla dorosłych, w tym dla kobiet w ciąży. W 2002 r. raport amerykańskich organizacji zajmujących się ochroną zdrowia ujawnił obecność ftalanów w popularnych kosmetykach – perfumach, dezodorantach, lakierach do włosów, balsamach do ciała (CK, Lancome, Dior, Dove, L’Oreal, Revlon, Pantene) – zaytułowano go „For baby, it could really be poison”. To nawiązanie do perfum Poison Diora, które zawierały 4 różne ftalany, nieujawnione na liście składników rzecz jasna, a ilustracją raportu było zdjęcie kobiety w ciąży z fiolką tych właśnie perfum. Udowodniono związek między ilością ftalanów w organizmie ciężarnych kobiet i wadami rozwojowymi ich synów (mniejsze penisy, przemieszczenie jąder). Więcej na ten temat w cytowanej przeze mnie książce Stacy Malkan „Not just a pretty face”.

Kompozycja zapachowa nie służy tylko do przyjemności stosowania, jak to komunikują niektórzy producenci, ale także do maskowania odoru zawartych substancji chemicznych, co oczywiście nie dotyczy kosmetyków naturalnych, bo tam nie ma czego maskować.

Zapachom naturalnym zarzuca się, że zawarte w nich olejki eteryczne uczulają. Zgadza się, mogą uczulać, ale to wyjdzie od razu. W przypadku syntetycznej kompozycji zapachowej skutki uboczne ujawnią się później i mogą być dużo poważniejsze (patrz: ftalany).

Znajomość unijnej listy 26 alergenów nie uważam za konieczną przy czytaniu listy składników. Część z nich występuje także w olejkach eterycznych i muszą być wymienione na liście INCI (po składniku parfum). Gdy mamy do czynienia z naturalną kompozycją zapachową, jest zwykle odnośnik, że to składniki olejków eterycznych. Jeśli ktoś jest uczulony na olejki eteryczne, to oczywiście warto o tym pamiętać. Natomiast jako znacznie większe zagrożenie postrzegam syntetyczne kompozycje zapachowe, których negatywny wpływ na zdrowie nie ujawni się od razu i niekoniecznie tylko na skórze. Nie oznacza to, że bojkotuję wszystkie sztuczne zapachy (nie rezygnuję z konwencjonalnych perfum), ale staram się je ograniczać do minimum.