Było Pat&Rub, teraz jest Naturativ. Mają być kosmetyki Kingi Rusin, ale nie wiadomo, kiedy. Jest konflikt między firmami. Nie wiem, co wyprodukuje Kinga Rusin, ale wiem, co było do tej pory w Pat&Rub. Wiem też, że te same receptury są teraz w Naturativ. Ufam liście składników, a nie reklamie i tak też jest w tym przypadku.

Serię dla dzieci stosuję dla siebie i dziecka od dawna. Płyn do kąpieli cieszy się powodzeniem w całej rodzinie. Oliwkę regularnie podkradam dziecku, a balsam do ciała stosowałam na wakacjach jako krem do twarzy na noc. W nowej odsłonie zmieniła się tylko etykieta. Skład jest ten sam i – co najważniejsze – zawartość również ta sama.

Zauważyłam też znaczek na nowym opakowaniu certyfikatu NaTrue, co dla mnie oznacza, że faktycznie w składzie jest to, co deklaruje producent. Niewiele polskich firm produkujących kosmetyki naturalne, ma ten certyfikat. Szczerze mówiąc, jak zaczęłam myśleć, to chyba żadna ze znanych mi polskich marek nie ma, poza właśnie Naturativ.

Także dalej będę używać sprawdzonych i dobrze mi znanych kosmetyków, teraz pod nową nazwą. Oczywiście nie zmienia to faktu, że jestem ciekawa, co wyprodukuje Kinga Rusin. Póki co, ma opóźnienie, bo już kilkakrotnie zapowiadała na facebooku premierę swoich kosmetyków. Zakupiłam jej książkę – ekoporadnik, w którym m.in. podaje przepis na płukankę do siwych włosów z suszonego tymianku i rozmarynu. Nie mam czasu, ani nie lubię się bawić w samodzielne kręcenie tego typu specyfików. Wolę porządny eko kosmetyk dobrej jakości. 

A kaczuszka oczywiście co wieczór pływa w Tosiowej wanience:)