Pakowanie na wakacje wymaga dobrej organizacji i nauczenia się pakowania kompaktowego. Zwłaszcza gdy lecimy samolotem. Jednym z elementów takiego pakowania są kosmetyki, które może używać cała rodzina. Nie ma miejsca na osobne kremy na słońce dla mnie i dla dzieci. Ale to nie oznacza, że wszyscy mają jeden kosmetyk. Oto nasz wakacyjny zestaw, które właśnie przebywa z nami we Włoszech.
Zacznę od najmocniejszej ochrony – czyli dla dorosłych do twarzy, a dla małych dzieci do całego ciała. W tym roku mamy krem SPF 50 – filtr oczywiście mineralny firmy EQ do nabycia tu. To marka stworzona przez surfera (o polsko brzmiącym nazwisku Franck Bywalski), który nie tylko podróżuje po całym świecie z deską, ale przede wszystkim dba o siebie i środowisko naturalne. Krem z filtrem ma certyfikat ecocert, jest w 100% mineralny i nie zagraża rafom koralowym. Dla tych, którzy tego jeszcze nie wiedzą – filtry chemiczne niszczą rafę koralową. W ciągu 48 godzin od kontaktu rafy z filtrem (a to się dzieje, gdy koło takich raf pływamy posmarowani kremem z filtrem chemicznym), rafa staje się biała i obumiera. Warto więc pomyśleć o filtrach mineralnych nie tylko w kontekście własnej ochrony zdrowia, ale i otaczającego nas przepięknego środowiska naturalnego, które niestety sami niszczymy.

Krem na słońce EQ SPF 50 ma lekką konsystencję, oczywiście bieli, ale nie jest tępy do rozsmarowywania i dlatego właśnie szybko go polubiłam. Nie ma zapachu. Posmarowałam nim swoją twarz i całą Tosinkę (na zdjęciu są jej klapki i najnowsze okulary słoneczne).
Dodatkowo stosujemy niebieski sztyft EQ SPF 50. To zabawa dla dzieci, bo barwi skórę na niebiesko, ale ta zabawa jest bardzo praktyczna – od razu widać, co jest posmarowane. Stosujemy więc na strategiczne miejsca, takie jak nos czy uszy. Tosia jest zachwycona, bo sama się tym maluje, a ja jestem zachwycona, że sobie nie spali nosa. Sztyft jest wodoodporny – faktycznie nie zmywa się po kąpieli w basenie.
Dla siebie mam jeszcze spray Lavera SPF 20. Stosuję go do ciała – tu nie potrzebuję 50-tki, bo chcę wrócić lekko opalona do domu. Spray ułatwia aplikację, bo konsystencja jest trochę tępa. Po wyjściu z wody wszystko się zmywa, więc trzeba nałożyć ponownie.
Minęła 14.00, najbardziej intensywne słońce właśnie się kończy, a więc wybaczcie, idę zjeść coś lekkiego – mam ochotę na carpaccio z ośmiornicy, a potem zmykamy nad wodę. Ciao!
Putting all the vacation stuff in one suitcase requires good organization and compact skills. Especially when we fly by plane. One of my secrets to compact packing are cosmetics that can be used by the entire family. There is no space for separate sun creams for me and for children. But that doesn’t mean everyone has one cream. Here is our vacation set that is now with us in Italy.
Let’s start with the strongest protection – that is for adults – face, for kids – face and body. This year we have SPF 50 cream – mineral sunscreen form EQ. This brand was created by a passionate surfer and world traveler (with Polish roots I guess when I heard his surname – Franck Bywalski), who cares about his body and the environment. This is 100% mineral sunscreen, certified by ecocert and safe for coral reefs. If you still don’t know about it – chemical sunscreens are toxic for the aquatic environment. Coral reefs will turn white and die within 48 hours when exposed to the chemical elements of sunscreen. And this happens when we swim by the reefs covered with chemical sunscreen. So think about it when you will buy your next sun protection cream.
The sun cream EQ SPF 50 is lightweight, of course makes the skin white, but it’s easy to apply and absorbs quickly, so I quickly fell in love with it. It’s also fragrance free. I rubbed it to my face and applied to Tosinka (you can see her flip-flops and new sunglasses at the picture below). In addition, we use EQ SPF 50 blue stick. It’s a great fun because it paints you face blue but this is also very practical. You can see what parts of your face are protected – such as nose or ears. Tosia was delighted putting on her blue make up and I was delighted she has a good sunscreen. The stick is waterproof – it didn’t wash off after swimming in the pool.
For myself I still have spray Lavera SPF 20. I apply to my body – I don’t need SPF 50 all over my body and I want to have a little tan when going back home. Spray is easy to apply. After getting out of the pool I must put it again.

It’s nearly 2.00 p.m., so the most intense sun is about to end, and so excuse me, I’m going to eat something light – I think of the octopus’ carpaccio and then we are going at the lake. Ciao!