Nie będę debatować o konflikcie w Syrii, choć nigdy nie wiadomo, jak potoczą sie wypadki. Historia uczy, że takie wypadki nie kończą się dobrze. Nie o tym jednak chciałam napisać. Poza tym, że zwyczajnie boję się skutków takiego konfliktu międzynarodowego, w Syrii produkuje się najlepsze, moim zdaniem, mydło w kostce. Mydło Aleppo. Żadne marsylskie wymysły żabojadów. Słono-morski zapach nie uwiódł mnie od razu, ale dziś jestem od niego niemal uzależniona. Mydło nadaje się do mycia całego ciała, od stóp do głów. Doskonale natłuszcza. Jeśli po kąpieli z tym mydłem nie używam balsamu do ciała, nie mam uczucia ściągniętej i suchej skóry. 

Wobec niepokojąco dynamicznego rozwoju wypadków na arenie międzynarodowej, robię zapasy mydła. Kolejne kostki leżą na półkach z bielizną. Przy okazji to świetna ochrona przeciw molom. Mam nadzieję, że miasto Aleppo będzie mi się nadal kojarzyło z tym cudownym mydłem, a nie z wojną. Czas pokaże.