Kto ma pszczoły, ten ma nie tylko miód, ale i pierzgę. Kilka lat temu dostałam od znajomego pszczelarza kawałek plastra z ula z tymi charakterystycznymi wzorkami i wypustkami, i tam właśnie ukryta była pierzga. Co to w ogóle jest?
Oględnie rzecz ujmując, pierzga to zapluty i ubity przez pszczoły pyłek kwiatowy wymieszany z miodem. A fachowo mówiąc – to coś najcenniejszego w ulu. Mieszanka witamin, mikroelementów i przeciwutleniaczy. Same biologicznie aktywne składniki. No więc wracając do podarunku od pszczelarza, to dał mi pierzgę w czystej postaci, żebym sobie ją wydłubała z tego wielkiego plastra. A że zapracowana byłam i w kółko odkładam to na później, wsadziłam plaster do zamrażarki i… w końcu o nim zapomniałam.
Pierzgi nigdy nie wydłubałam samodzielnie. Kupowałam później miód z pierzgą, ale mi za bardzo nie smakował, wolę delektować się samym miodem. Pierzga nadaje gorzki smak, więc należy ją traktować jak lekarstwo, a nie jak coś słodkiego.
W końcu trafiłam na kapsułki z ekstraktem z pierzgi od beepearl i postanowiłam się wzmocnić przed zimą. Zaczęłam je brać akurat w dniu, kiedy podejrzanie często kichałam. W ramach uderzeniowej dawki wzięłam dwie (raz dziennie). Jeszcze przez dwa kolejne dni brałam po dwie dziennie, a potem przeszłam na jedną kapsułki dziennie. Kończę właśnie opakowanie i mam się bardzo dobrze. Mróz, odwilż, deszcz mi nie straszne. Oczywiście wspomagam się moją ulubioną kaszą jaglaną na śniadanie, ale wierzę pszczółkom, że ta ich zapluta pierzga naprawdę działa.
Zaczęłam ostatnio czytać o naturalnych sposobach na odporność i pierzga jest sławiona pod niebiosa :)))
O kapsułkach dopiero teraz się dowiedziałam i chyba spróbuję bo granulki niespecjalnie mi podeszły. Jeżeli tak działają jak piszesz to najwyraźniej warto 🙂
Namówiła mnie koleżanka do kupna tego w sklepie zielarskim, po 2 tygodniach widzę. że było warte swojej ceny. Nie wiem co pszczoły z tym robią ale czuję, że "daje kopa" 🙂
Ja też nie lubię granulek;)
Pszczoły tym plują 😀